wtorek, 24 stycznia 2017

Kiedy Twój komputer umiera

Mój komputer ma już z 10 lat. Miał wymienianą płytę główną, dysk twardy, kartę graficzną... Jednak nigdy nie miał wymienianego procesora, ani pamięci ram. Teraz te rzeczy są mało istotne. Bo mój komputer ma 10 lat i jest starego typu. Części do niego są mało dostępne i bardziej opłaca się kupić nowy sprzęt niż walczyć z nieuniknionym, na szczęście to nie człowiek, więc łatwiej jest kupić sobie nowego.

Oczywiście nie stać mnie na nowy komputer. W ogóle na nic mnie obecnie nie stać. Muszę iść do pracy. Muszę zarobić jakieś pieniądze. Choć jak patrzę na stan swojego zdrowia to mam wątpliwości, czy ja się w ogóle do czegokolwiek nadaje. Mam problemy z lewą ręką. Przy dłużej pracy, nie wyrabiam z bólu.  Dźwiganie odpada, pisanie zresztą też. Nie cierpię dzwonić, ani wciskać ludziom czegoś na siłę. Jak widzicie, mało jest zawodów, które mogłyby spełnić powyższe warunki.  W takich momentach zabiera mi się na płacz i chętniej spoglądam na moje tabletki szczęścia. Bo czasem myśl o wzięciu kilku za dużo jest bardziej do zaakceptowania niż własne bariery. I nie. Nie wierzę w porady typu "wystarczy w siebie uwierzyć". Gdyby to było takie proste, porażki by nie występowały. W każdym razie...
Nadal zajmuje się Breath of life. Po pierwsze mam nawet jakiś odzew czytelniczy, więc wiadomo, że łatwiej jest coś pisać z myślą, że ktoś to przeczyta i nawet coś na ten temat powie, niż napisać i nie odczekać się odpowiedzi...Albo nawet zwrotu sprawdzonych rozdziałów. Moja beta się leni i muszę znaleźć nową. Tak na gwałt.
Planuje też pojechać w tym roku na pyrkon. Ach, fajnie by było.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz