piątek, 12 czerwca 2015

I cried when I met ya, now I'm crying trying to forget ya

Wiecie, co jest najgorsze w byciu niezdecydowanym?
To, że praca nie satysfakcjonuje, wręcz denerwuje. A nie wiesz co właściwie chcesz robić, bo w sumie do niczego konkretnego się nie nadajesz. No może do wywózki szamba. Tylko prawa jazdy brakuje.
Praca mnie zniszczyła. Straciłam ten cały zapał artystyczny, a moja depresja się jeszcze pogłębiała. Trochę czuję się jak kłamca, bo powiedziałam kumplowi, że zajęcie umysły innymi rzeczami mu pomoże. Otóż nie koniecznie.  Ale jakoś głupio mi teraz do niego pisać i stwierdzić, hej, sam spróbuj czy w twoim wypadku to pomoże. A zresztą jaki tego sens jak już nie gadamy ze sobą?
W każdym razie Naruto się skończył. Jaka radość po zobaczeniu końcowych par. Myślałam, że oto nadchodzi nowa era, że znowu moja intuicja wygrała, ale Kishi zdecydował się o publikacji sequelu. Jedno słowo, nie cierpię go za to. Za to całe zamieszanie z Saradą. No kurna! Czuje się lekko oszukana, żeby nie powiedzieć zawiedziona.
Za to Bleach.... Powrót Grimmjowa był cudowny. Najlepszy i w ogóle naj. Kocham za to Kubo.

Z tym pisaniem różnie bywa, ale postaram się jak mogę by wrócić do systematycznej publikacji, ale nic nie obiecuję. :)

3 komentarze:

  1. Wierzyłam, że wrócisz! Czekałam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ktoś we mnie wierzył. Cud. Muszę to oblać xD

      Usuń
    2. Ty pisz lepiej, a nie oblewaj xD

      Usuń