wtorek, 15 maja 2012

SasuNaru

Uchiha Sasuke, typowy przedstawiciel Kraju Kwitnącej Wiśni. Brunet o onyksowych oczach, opanowany, niewyrażający żadnych emocji, odpowiadający zdawkowe formułki grzecznościowe. Obiekt westchnień większości dziewczyn w tym kraju, jak i zagranicą, wśród maniaczek azjatów. Student drugiego roku anglistyki, mieszkający w wynajętym pokoju u obcej rodziny, która ledwo się z nim porozumiewała. Zajmowana przez niego przestrzeń ograniczała się do łóżka pod ścianą, znajdującego się blisko drzwi i kawałka półki w łazience.
 Jego obojętność doprowadzała do szału blondyna - Uzumaki’ego Naruto. Syna owego państwa,  nieumiejącego porozumieć się z obcokrajowcem w żadnym języku, nawet migowym czy też za pomocą gestów. Zajmowana przestrzeń pokoju: całość, plus połowa strychu, na drzwiach kartka „bez łopaty nie wchodź”, gadatliwy niczym katarynka, bałaganiarz i niechluj przy jedzeniu. Słowem - Nerw u stoickiego Japończyka.
Brunet leżał na łóżku, ze słuchawkami na uszach, wsłuchując się w tekst piosenki, palce lewej dłoni przybierały pozę kolejnych chwytów gitarowych, a prawa stopa stykająca się z podłogą wybijała cicho rytm.  Uciekał od myśli dotyczących przeszłości, rodziny, czy młodzieńczego buntu, który podpowiedział mu zapisanie się na wyjazd do innego kraju. Jakby w Japonii było mało dobrych uniwersytetów. On jednak pokłócony z rodzicami, postanowił się wyrwać spod ich skrzydeł. Wylądował w obcym kraju, o którym nic nie wiedział. Polska. W ciągu kilku pierwszych tygodni zrozumiał swój podstawowy błąd. Ludzie tutaj nie są normalni. Spotkał się, póki co, z trzema typami osobowości u ludzi. Pierwszy to „obojętni”, ludzie którzy zignorują twoje bytowanie, nawet gdyby stanęłoby się przed nimi nago.  Ich lubił najbardziej, dawali mu to co kochał – spokój. Drugi to ci, którzy dadzą ci w pysk za umiejętność oddychania. Ich omijał szerokim łukiem, po pierwszej wizycie w szpitalu z naruszoną szczęką. Tak, nie należał do bokserów, a jego ciało może nie było chuchrem, ale nie było także jakieś wytrzymałe, szczególnie na kije. Trzeci to „otaku”. Dziewczyny z przypinkami postaci z mangi i anime, latające za wszystkim co japońskie. Jednym słowem przerażające.
Jego twarz pokrył cień w kształcie ludzkiej sylwetki. Otworzył leniwie jedno oko, wpatrując się beznamiętnie w nadąsanego blondyna, który wyraźnie chciał mu coś powiedzieć. Uśmiechnął się pod nosem, dostrzegając kolejną możliwość dokuczenia znienawidzonemu domownikowi.
- Czego? - Spytał szorstko, zdejmując słuchawki.
- No… Ten… Tego... Obiad… - Zawstydzony, burknął pod nosem odwracając wzrok od niego.
- Ha? Wiesz, ja nie rozumiem po polsku. Mógłbyś po angielsku?
Nadął policzki, próbując przypomnieć sobie odpowiednie słowo, jednak w głowie miał pustkę, w dodatku białą. Skrzywił się, rozglądając się po pokoju, licząc na ujrzenie słownika. Brunet prychnął pod nosem, wstając na równe nogi. Stał przed nim, lustrując go swoimi czarnymi oczami. Miał ochotę go jeszcze pomęczyć, jednak dźwięki obijanych naczyń, same mu nasunęły powód wizyty ów gryzonia. Klepnął go w czoło, wychodząc spokojnie z pokoju.
 Zdumiony blondyn, stał tak przez kilka minut, wyzywając gościa od najgorszych rzeczy jakie mu przyszły do głowy. Uważał go za nadętego bufona, który jest egoistycznym narcyzem, niezdolnym do ludzkich uczuć, a on biedny musiał znosić go codziennie. Westchnął ciężko, kierując się leniwie do kuchni. Chciał, żeby wszystko było po staremu, bez dzikusów zakłócających harmonię ich rodziny. Usiadł przy stole, wpatrując się z niesmakiem w Sasuke, który nie śpieszył się z opróżnieniem swoich talerzy.  Ten spokój doprowadzał go do furii.
Po posiłku wpatrywał się ze znudzeniem w blondyna, który niezdarnie ubierał buty do gry w piłkę, burcząc coś pod nosem, zapewne pod adresem nieszczęsnego obuwia. Z salonu zaś wyłonił się jak gdyby nic Minato, trzymając w rękach piłkę, spojrzał się na gościa z promiennym uśmiechem, podając mu przedmiot. Instynktownie złapał ją, zastanawiając się co ma z tym zrobić.
- Może pójdziesz pograć z Naruto i jego kumplami? Trochę ruchu wreszcie nie zaszkodzi, a szare komórki na pewno nie zginą. -  Zaśmiał się wesoło, podchodząc do lodówki.
Podniósł nieznacznie brwi, analizując jego wypowiedź. Dawno nie uprawiał sportu, kiedyś to przynajmniej robił jakieś ćwiczenia przed snem, jednak ostatnio nie miał na to najmniejszej ochoty. Wzruszył ramionami podchodząc do blondyna, który nastroszył się wyraźnie ze złości, podświadomie czując sens słów własnego ojca. Wepchnął mu do rąk inną parę butów do gry, samemu zabierając piłkę.
-To będzie ciekawe… -  Mruknął pod nosem, siadając na szafce.

***

Na boisku już czekała na nich paczka znajomych blondyna, na widok obcego wyraźnie się ożywili, zarzucając ich natłokiem pytań. Naruto wyraźnie podenerwowany, próbował wymigać się od odpowiedzi, czy raczej od towarzystwa obcokrajowca, jednak reszta znająca lepiej angielski szybko się z nim dogadała.
- Jestem Kiba! Mam nadzieję, że pomożesz mojej drużynie skopać tyłek Naruto! - Szatyn uśmiechnął się szeroko, pokazując wszystkie swoje zęby.
-Nie widzę przeciwwskazań. - Odparł brunet, spoglądając kątem oka, na pieklącego się Naruto.

***

Niebieskooki leżał na trawie wpatrując się w leniwy ruch chmur, wciąż dyszał ciężko, a jego ciało i ubranie pokryte było błotem, które zdążyło wyschnąć przez ten cały czas. Z wyrzutem spoglądał na Sasuke, który nie wyglądał lepiej od niego, a który wymyślił te szczenięce zabawy. Gdyby umiał tylko angielski. Już nie mówił o japońskim, ale choćby ten angielski. Wygarnąłby mu co o nim sądzi. Jednak zamiast siarczystych słów, może tylko rzucać oskarżycielskie spojrzenia. Nie potrafił zrozumieć w jakim celu jego rodzice zgodzili się na przyjęcie obcokrajowca. To nie była żadna chluba, wręcz koszmar. Nie mógł przecież teraz zapraszać gości do siebie, bo jego pokój gościnny został zajęty przez tego demona.  A on swojego pokoju nie zamierzał sprzątać, na pewno nie!
Brunet uśmiechał się pod nosem, widząc drżące ze złości ciało domownika. Mógł sobie tylko wyobrazić, jakie słowa cisną mu się do ust, których nie mógł wypowiedzieć, bo i tak adresat ich nie zrozumie. Tu właśnie była jego triumfalna karta, bariera językowa pozwalała mu się zabawić.  Zbliżył się powoli do niego, obserwując każdy skurcz mięśni, jednak blondyn przymknął oczy przez co się kompletnie wyłączył i nie odbierał rzeczywistości. Nachylił się nad nim, obserwując nierównomierny ruch klatki piersiowej. Sam nie wiedział dlaczego swoje usta połączył z jego. A gdy otworzył w przerażeniu oczy, wstał szybko idąc do domu.  Słyszał tylko jak blondyn się wydziera, on zaś uśmiechał się pod nosem, czując ekscytację.
Wściekły wstał z ziemi, otrzepując tyłek. Nie wiedział już jakie przekleństwo pasuje do tej osoby, jednak chciał wymyślać nowe. Nie mógł uwierzyć, że ktoś go pocałował. W dodatku skradł mu pierwszy pocałunek! Nie żeby był dziewczyną, marzącą o romantycznej atmosferze, ale to miał być pocałunek z dziewczyną! Zamiast tego dostał go od faceta, za którym lata wianuszek dziewczyn, gotowych stracić dziewictwo na chociażby jedno jego skinienie. Paranoja, w której nieświadomie uczestniczy. Ruszył do domu, zaciskając dłonie na piłce. Nie wiedział co go bardziej wkurzało, zepsute plany, czy to, że tak naprawdę podobało mu się to, bo przecież był gejem, ale był nawet gotowy się leczyć, a teraz ma obok siebie faceta, który powoduje u niego erotyczne sny i erekcję każdego poranka. Nienawidził go za to całym sercem.
- Od jutra biorę się za ten przeklęty angielski! - Powiedział głośno, przytakując sobie ruchem głowy.

***

Wiedział, że nie powinien tyle pić przed pójściem spać. Musiał jednak odreagować ten przeklęty dzień, wciąż czuł jego usta na swoich. Wyszedł z łazienki, krzywiąc się z niesmakiem, który to raz z kolei mył zęby? Wystarczająco dużo, by stały się białe i błyszczące jak w reklamach. Westchnął ciężko, spuszczając głowę, musiał jakoś przejść z tym do porządku dziennego, albo znaleźć sposób na pozbycie się gościa.
Gdy tak rozmyślał drzwi od pokoju Sasuke, otworzyły się, a ręce wciągnęły nieświadomego blondyna do środka. Jęknął wystraszony zamykając automatycznie oczy. Poczuł, że wylądował na czymś miękkim, co kojarzyło mu się z łóżkiem, na sobie zaś poczuł ciężar, dziwnie ciepły i jakiś taki niepodobny do żadnej figury geometrycznej. Przełknął głośno ślinę, czując że dzisiejsza noc nie skończy się jak zawsze.
Sasuke spoglądał na chłopaka pod sobą z szatańskim uśmieszkiem, od dawna miał ochotę się tak zabawić, jednak do tej pory trzymał fason porządnego człowieka z zagranicy, ale już nie musiał. Miał podpisaną umowę o wynajem. Chwycił swoją chustkę z ziemi, zawiązując ją na jego oczach. Zabawę czas zacząć.
Czuł jak każdy mięsień jego ofiary się spina, uniemożliwiając mu swobodne penetrowanie. Zaklął pod nosem za swoje braki w języku polskim, miał ochotę się spytać blondyna o blizny na policzkach. Od momentu gdy go tylko zobaczył, nie dawały mu spokoju, ile teorii stworzył na wykładach czy nudnych ćwiczeniach. A teraz nawet nie ma się jak zapytać, bo ów „ktosiek” nie udał się na studia, tylko do pracy jako woźny w muzeum. I skąd miał znać angielski? Skoro większość życia spędzał w pracy albo na boisku z kumplami. Potrząsnął z dezaprobatą głową, nachylając się ku niemu, drażniąc go swoim oddechem. Blondyn uspokoił się nieznacznie, rozluźniając ręce. Zwolnił uścisk, by prawą ręką jeździć powoli po jego klatce piersiowej, lewą zaś bawił się kosmykami włosów. Złożył pierwszy delikatny pocałunek na ustach, przypatrując się reakcji. Ciche westchnięcie, jakby niema zgoda na kontynuowanie pieszczot.
Zniżył się, muskając jego szyję, zahaczając o małżowinę uszną, podgryzał ją i wsuwał do środka czubek języka. Jego prawa ręka przystawała przy sutkach, podszczypując je. Czuł jak blondyn się pod nim wije, jakby prosząc o więcej. Na bokserkach było widać coraz większą wypukłość, co powodowało powiększenie się uśmiechu napastnika.
Schodził coraz niżej, ignorując westchnięcia, gdy Naruto chciał coś powiedzieć, zatykał mu usta lewą dłonią, dając mu wyraźny znak by zachował spokój. Językiem delikatnie tworzył kółka przy sutkach, by po chwili chwycić je zębami podgryzając, ssąc. Gdy oddech blondyna przyśpieszył, a temperatura jego ciała wyraźnie wzrosła, zszedł niżej, ściągając przy okazji jego bokserki. Chłopak znów chciał coś powiedzieć, jednak zamiast słów, wyszedł charkot przerywany stęknięciami. Brunet zaśmiał się pod nosem, spoglądając na wyprężonego członka, który już pulsował.
Chwycił go prawą dłonią, przesuwając nią w górę i w dół, lewą zaś masował jądra.  Z każdym ruchem powiększał się coraz bardziej, powodując u bruneta przyjemne dreszcze. Nie spodziewał się że ten patyczak został tak dobrze obdarzony przez naturę. Uszczypnął go delikatnie w napletek, widząc jak wypływa z niego biała ciecz. Był bliski orgazmu. Włożył go sobie do ust, ssąc powoli. Połykał nasienie, przyspieszając nieznacznie.
- N-nie! - Naruto z trudem wyjęczał sprzeciw, czując że zaraz dojdzie. - Przestań!
Nie odpowiedział. Przyśpieszył tylko jeszcze bardziej, widząc jak chłopak wygina się w łuk, by po chwili przeżyć swój pierwszy prawdziwy orgazm w jego ustach. Wyprostował się, wkładając palec wskazujący do ust, by nabrać białej cieczy, kleistej i tak dobrej! Nachylił się nad twarzą chłopaka, wkładając mu swój palec do jego ust, by posmakował tego co właśnie stracił, ten rozpalony, otworzył szerzej usta, pozwalając by brunet pastwił się nad nim dalej. Przecież i tak nie zrozumie co do niego powie.
Przewrócił go na brzuch, zmuszając by się utrzymał na kolanach. Przejechał językiem wzdłuż kręgosłupa, czując jak dreszcze ponownie zawładnęły ciałem niebieskookiego. Gładził go po plecach,  wsłuchując się w jego westchnięcia i jęki.
- Sasuke!
- Tak Naruto? - Zbliżył się do jego ucha, szepcząc niskim tonem.
- Przestań no! To nie jest śmieszne!
- Hmm słucham? Nie rozumiem… Ani słowa. Mam wejść w ciebie? Ależ Naruto to twój pierwszy raz! Jesteś pewien?
- Co tam bredzisz? Sasuke daj mi słownik, a ci nim przywalę!
- Wedle rozkazu.
Uśmiechnął się promiennie, sięgając po wazelinę. Odkręcił słoik, namaczając w nim trzy palce. Wskazującym przejechał mu po odbycie, powodując skurcz mięśni.
- No rozluźnij się, bo będzie boleć.
- Sasuke, kurwa!
Zaśmiał się pod nosem, wsuwając pierwszy palec do środka. Blondyn jęknął, nie bolało, ale to tylko jeden mały palec, w dodatku jego ruchy, powodowały że było mu przyjemnie. Zagryzł dolną wargę, nie wiedząc jak się uwolnić od napastnika, który zdawał się go kontrolować. Po chwili poczuł w sobie aż trzy palce. Jęknął,  odczuwając tym razem ból, który powoli ustępował czemuś przyjemnemu. Miał nadzieje, że na tym się zakończy.
- Mam nadzieję, że jesteś gotów.
Nałożył wazelinę na swój członek, który był gotowy do rozdziewiczenia ofiary. Wsunął go delikatnie w odbyt, dając chwilę ogłuszonemu blondynowi na przyzwyczajenie się do tego bólu. Ten tylko jęczał głośno, próbując mu się jakoś wyrwać. Chwycił go za biodra, zaczynając się poruszać. Powoli, w przód i w tył, aż z ust Naruto zaczęła się sączyć ślina, której nie potrafił zatamować, czuł jakby mięśnie odmówiły mu posłuszeństwa. Sasuke popychał go coraz szybciej, odrywając przy tym prawą rękę od biodra, przesuwając ją na jego penisa.
- KURWA!!!!!!!!!!!!!! - Blondyn zawył nagle, czując jak coś ciepłego wypełniło go od środka, a jego twarz była umorusana jego śliną i spermą.
- Musimy to powtórzyć Naruto. - Mruknął spokojnie, wychodząc z niego. Usiadł wygodnie na łóżku, wpatrując się w niezdarne ruchy blondyna, próbującego zdjąć chustkę i jakoś normalnie usiąść, ignorując ból pośladków. Gdy wreszcie mu się to udało, zbliżył się do niego, wpijając swoje usta w jego, zmuszając go do ich otwarcia, by mógł swobodnie wsunąć język. Oszołomiony, wpatrywał się w blondyna, zakładającego bokserki, wciąż ociekającego śliną i spermą.
- Nauczę się tego japońskiego! Zobaczysz! Zniszczę Cię! - Odparł oschle, wychodząc z pokoju.
Sasuke uśmiechnął się zwycięsko, opadając na łóżko. Wreszcie poczuł się naprawdę szczęśliwy, nikt już mu nie będzie mówił, że nie może być gejem, bo tak nie wypada w tak szanowanej rodzinie. Już nie, bo właśnie znalazł swoją maskotkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz